Mówi się, że to miejsce zostało lata temu porzucone. Porzucone już w momencie najazdu Noxus na Ionię... Jednak jedna, jedyna osoba wciąż tutaj przychodzi, będąc mentalnie związanym z tą świątynią. Ów wspomniana świątynia, leżąca na południu Placidum znajduje wśród swych zniszczonych murów dom dla dawnego bohatera Ligi, który w dniu najazdu na Noxus stracił miejsce, które miał chronić - Varusa. Obecnie, patrząc na ruiny można jedynie domyślać się, jak dawniej wyglądała ta struktura. Plac, niezwykle ogromny zawierał w sobie mnóstwo szczątek, zapewne cała ta kostka brukowa pokrywająca ziemię między dwiema liniami kamiennych, zdobionych dawniej drewnem filarów służyła za plac treningowy. Im dalej człowiek idzie, tym bardziej zastanawia się, ile to już minęło przez cały ten mech i trawę, które zarosły to miejsce. Im dalej - tym gorzej, nie można praktycznie nic znaleźć. Oczywiście prócz szczątków świątyni, która była... wielka. Co najbardziej przykuwa uwagę to ogromny kryształ wsadzony w jakąś "dziurę", jakby dawniej się unosił - był przekrzywiony. Stał tuż przed dziwną, okrągłą "dziurą", do której lepiej nie wpadać, dna nie było widać... Ale teraz każdy zastanawia się: co to jest i po co to? Teraz tego się nie dowiemy, a Varus nie zwykł udzielać takich informacji...